Historia pewnych barierek

Dla wielu pełnią rolę szatni, podestu lub czegoś, na czym można się wyżyć podczas energicznego seta – mowa o metalowych barierkach, które stoją pod sceną na imprezach i oddzielają tłum od elementów dekoracyjnych czy pirotechniki. Niby jest to zwykły kawałek metalu, ale zastanawialiście się kiedyś, jaka się kryje za nim historia? Jego profesjonalna nazwa to Mojo Barrier. Została ona zarejestrowana jako znak towarowy i pochodzi od firmy MOJO, która jest jednym z największych holenderskich (a jakże) organizatorów koncertów. Sam projekt powstał w latach 80’, a przypisuje się go Johnowi Mulderowi (obecnie 63 lata), który jest prezesem wspomnianej firmy MOJO, a także światowym ekspertem od bezpieczeństwa imprez masowych.

Potrzeba wymyślenia nowego typu barierek pojawiła się po solowych występach Michaela Jacksona, które odbywały się 2, 5, 6 i 7 czerwca 1988 roku na stadionie Feyenoordu Rotterdam. Jak wspomina Mulder, w obiekcie każdego dnia znajdowało się 16 tysięcy osób, a każda z fanek chciała stanąć jak najbliżej Jacksona. Cały tłum napierał na scenę, a jeszcze przed rozpoczęciem występu ochrona musiała wyrzucić zza barierek 100-150 dziewczyn próbujących przeskoczyć na drugą stronę. Często skakało po kilka osób na raz, a gdyby było ich jeszcze więcej, tłum zacząłby się nawzajem tratować. W ciągu całego koncertu ratownicy medyczni i tak musieli interweniować około 350 razy.

Mimo że na wcześniejszych imprezach można było zauważyć problemy tego typu, dopiero fanki Michaela Jacksona przelały czarę goryczy. Wtedy John Mulder stwierdził, że koniecznie trzeba coś z tym zrobić. Barierki powinny lepiej odgradzać scenę od tłumu, ale równocześnie organizatorzy nie chcieliby stawiać tam zasieków zasłaniających widok na artystę. Wtedy dyrektor firmy MOJO stworzył projekt barierki, która miała 1,2 m szerokości i wysokość taką, żeby sięgać ludziom mniej więcej do żeber. W ten sposób stanowiła przeszkodę przy przeskakiwaniu, ale nie przeszkadzała w obserwowaniu show. Z przodu i z tyłu umieszczono wystającą kratkę, na której osadzono całą konstrukcję. Dzięki temu wszystko było stabilne, a dodatkowo ludzie stojący na przedniej kratce przytrzymywali barierkę swoim ciężarem. Oprócz tego po wewnętrznej stronie znalazł się schodek dla ochroniarzy – mogli oni z niego wypychać próbujących przedrzeć się ludzi. Wszystko dopełniały prosty system montażowy, który umożliwiał szybkie łączenie ze sobą barierek.

Mimo że projekt był gotowy, MOJO nie rozpoczęło produkcji nowych barierek na szerszą skalę. Aż do trzech występów Prince’a, które miały się odbyć dwa miesiące po Jacksonie, a za ich organizację również odpowiadała firma Muldera. Prince wtedy był załamany, bo krótko wcześniej występował w Oslo, gdzie również wiele fanek chciało wedrzeć się na scenę, przy czym część z nich odniosła obrażenia. Punkt medyczny znajdował się tylko z lewej strony sceny, dlatego jeżeli ktoś ucierpiał po prawej, artysta musiał patrzeć na ratowników niosących jego własnych fanów. Wtedy też powiedział, że wolałby odwołać swoje występy w Holandii, bo nie chce aby fani robili sobie krzywdę gdy będzie grał na gitarze. To oczywiście było nie na rękę organizatorowi, który musiałby zwrócić 120 tysięcy biletów. Wtedy Mulder zaprezentował Prince’owi projekt swojej barierki i uzgodnił, że jeżeli podczas pierwszego występu zda ona test, artysta zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami zagra jeszcze dwa razy. Okazało się, że Mojo Barrier rzeczywiście o wiele lepiej poradziły sobie z zatrzymaniem napierającego tłumu. Prince był pod takim wrażeniem, że później już nie chciał występować bez nowego zabezpieczenia sceny. Wtedy wynajął od MOJO całą ekipę techniczną wraz z barierkami, które jeździły razem z nim w trakcie europejskiej trasy koncertowej.

Potem swoje poparcie dla nowego pomysłu wyraziły m.in. U2, Metallica czy Guns’ n Roses. Mulder chwali się, że zespoły te w trasę brały ze sobą tylko własne nagłośnienie, instrumenty i barierki. Dalej pomysł był kopiowany, co spowodowało, że twórca musiał bronić swojego patentu w sądzie i ścigać złodziei jego własności intelektualnej. Obecnie wymyślony przez niego typ barierek można spotkać, na festiwalach, koncertach, biegach masowych, meczach i właściwie każdym typie wydarzeń, w którym uczestniczy tłum ludzi. Mulder przyznaje, że czuje ogromną dumę za każdym razem widząc wykorzystanie swojego projektu. Ponadto uważa za magiczne to, że na przestrzeni lat zupełnie nie zmienił się on względem oryginału. W końcu rzadko widuje się w użyciu przedmioty, które nadal są w swojej pierwotnej formie z 1988 roku.

HardTripy

Leave a Reply