Historia polskiego Jumpstyle’u

Jumpstyle to gatunek zbliżony do Hardstyle’u, a dodatkowo swego czasu był dość popularny w Polsce, dlatego warto się nim zainteresować. W tym celu poprosiliśmy o pomoc jednego z członków ekipy Atomic Destination Team – Jumpstyle, który przybliżył nam całą tę subkulturę.

Sam gatunek muzyczny wraz z charakterystycznym tańcem powstał w latach 90′, a wywodzi się z Belgii i Holandii. Do Polski przyszedł w okolicach 2005/2006 roku, chociaż największą popularność zyskał w 2007 roku za sprawą utworu Jeckyll & Hyde – Freefall (chyba wiele osób kojarzy go jeszcze ze szkolnych dyskotek). Teledysk do tego kawałka równocześnie spopularyzował taniec nazwany tak samo jak gatunek i wtedy właśnie narodziła się moda na rytmiczne skakanie we wszystkich możliwych miejscach. Sama choreografia jumpstyle’u opiera się głównie na ciągłych podskokach i różnych wymachach nóg, a wszystko to do rytmu Hardstyle’u. Dlaczego nie Jumpstyle’u? Bo ten drugi gatunek był o wiele bardziej popularny, a do tańca nadawał się tak samo.

W Polsce najlepsze lata Jumpstyle’u przypadają na 2007 – 2013 rok, bo to właśnie wtedy narodziła się strona JumpstylePolska, a ekipa Atomic Destination Team wzięła udział w programie Mam talent, gdzie została doceniona przez jurorów (i przy okazji sprawiła,że Hardstyle poleciał w TVN-ie). Sama Agnieszka Chylińska zachęcała wtedy do udziału w zlotach tancerzy mówiąc, że „To jest chyba najpiękniejsza rzecz jaką ja w życiu widziałam”. Swoją drogą warto obejrzeć do końca, szczególnie dla reakcji Agustina. Chłopaki nie wygrali programu, ale zrobili duże wrażenie, dlatego później zostali również zaproszeni do udziału w imprezie z okazji 20-lecia TVN-u, na której kręcono reklamę tej stacji oraz występowali na różnych innych wydarzeniach w całej Polsce. Wszystko to sprawiło, że w kraju zaczęły powstawać kolejne ekipy, ligi taneczne, a zloty, na których organizowano turnieje i wspólne pokazy, przyciągały po kilkaset osób. Zaczęto też tworzyć własne produkcje filmowe, na których można było głównie oglądać różne osoby skaczące w coraz to dziwniejszych miejscach lub robiące synchroniczne pokazy. Całość traktowano jako sport ze zdrową rywalizacją, ponieważ tak naprawdę najlepszą rzeczą w zlotach lokalnych i ogólnopolskich było to, że można było spotkać ciekawych ludzi z tą samą pasją.

Według relacji, wyglądało to tak: Masz 14 lat, jedziesz na twój pierwszy zlot ogólnopolski, spotykasz setki ludzi z drugiego krańca Polski, z którymi rozmawiasz na co dzień tylko przez internet, z którymi łączy cię to samo… Nagle dociera do ciebie, że to się dzieje. Mowa tu chyba o największym ogólnopolskim zlocie w Krakowie, w 2009r (do obejrzenia na YT). Setki osób w jednym ogromnym kręgu na rynku, każdy się z tobą wita, przytula, poznaje cię po Twoim stylu tańca, każdy uśmiechnięty, oczy się świecą, widzisz swoich internetowych „idoli”, każdy jest dla Ciebie jak brat czy siostra, nie możesz uwierzyć, czujesz się jak w domu. To uczucie było bezcenne i nie da się przelać tego na papier. Po prostu to jest jedna wielka rodzina. (Od siebie możemy dodać, że kiedyś na naszym wyjeździe była para, która poznała się właśnie na takim zlocie – dop. HT)

Nasz rozmówca podaje też inny przykład: Rok temu miałem pracowniczy wyjazd z Rzeszowa do Szczecina, a gdy poprzez Facebooka pewien tancerz dowiedział się, że jestem w jego mieście, nie minęło kilka godzin, a już siedzieliśmy na rynku sącząc piwo i wspominając stare dobre czasy. A takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Gdzie ktoś by nie był, zawsze znajdzie się dużo znajomych.

Niestety później z każdym rokiem Jumpstyle w Polsce przygasał – było coraz mniej osób na ogólnopolskich zlotach i coraz mniej filmów w internecie. Moda przeminęła, a zapalonym tancerzom przybywało lat, pozakładali rodziny i skupili się na dorosłych obowiązkach. Mimo wszystko nadal są zapaleńcy, którzy nawet bez dużej publiczności wciąż uprawiają swoje hobby. Jak twierdzi nasz rozmówca: „W wielu z nas ten taniec zostanie do końca, to co przeżyliśmy, są to wspomnienia bezcenne i jesteśmy pewni, że każdy z nas wspomina ten czas niesamowicie i wszyscy by do niego wrócili. Poprzez taniec nasze dzieciństwa nie były nudne, lecz pełne uśmiechu, poznawania nowych ludzi i miejsc, niezapomnianych chwil, występów, spotkań, wspólnych wakacji”.

Przy okazji warto wspomnieć, że duet Jeckyll & Hyde na chwilę powrócił w 2017 roku (tworzy go Maarten Vorwerk i Dj Ruthless) poprzez wydanie hardstyle’owego utworu Back in Time. W jego teledysku zostały wykorzystane nagrania rodzimych chłopaków, a sam Maarten w komentarzu pod filmem na YT podziękował im w języku polskim za nadesłane materiały.

Nie jest jednak tak, że Jumpstyle w ogóle umarł, dlatego wciąż warto zainteresować się tą subkulturą. Na grupie Jumpstyle Polska Society nadal coś się jeszcze dzieje, a gdyby ktoś chciał zgłębić temat, warto obejrzeć relacje z ogólnopolskich zlotów, liczne produkcje filmowe Atomic Destination Team i innych ekip czy wspomniany występ w Mam Talent. Możliwe, że sami się w to wkręcicie, tak jak oni kiedyś. A może ktoś już wcześniej był zainteresowany tym tańcem i mógłby opisać swoje wspomnienia?

HardTripy

Napisz coś od siebie: